Zdarza się nam, że Stella dla nas robi się piekielnym domem. Ciągłe narzekania od podopiecznych, czy jej rodziny pomimo tego, że staramy się jak możemy doprowadza nas do depresji w końcu. Wtedy reakcja robi się naturalna i zaczynamy się buntować. Jest to sytuacja patowa i w pewnym momencie przecież nie wytrzymujemy pretensji rodziny i mamy ochotę powiedzieć, że wyjeżdżamy, a wy róbta, co chceta. No ale tak już jest w tym fachu, że się staramy, a i tak jesteśmy zglebieni. Zawsze myślę, że albo ja, czy inna opiekunka, czy jeszcze ktoś będzie cierpiał za swoją szczerą pracę pomimo starań z serca.